Propagował miłość do jogi na całym świecie. Był jednym z pierwszych i najbliższych uczniów B.K.S. Iyengara. Faeq Biria kierował Centrum Jogi Iyengara w Paryżu, uczył nauczycieli nie tylko we Francji, ale w krajach tak odległych jak Brazylia czy Chiny. To właśnie jego Guruji wyznaczył, aby przygotować w Polsce podwaliny systemu. Przyjeżdżał do nas przez wiele lat od 1996 roku, gdy odbył się pierwszy egzamin nauczycielski. Ostatni raz był w 2016 roku i poprowadził konwnecję w Krakowie. Otrzymał wtedy honorowe członkowstwo SJIP. Faeq Biria odszedł 9 kwietnia 2022 roku. Pozostajemy w głębokim smutku i z wielką wdzięcznością w sercach. Nauczyciele wspominają praktykę i kontakty z nim.
Robert Spica
9 kwietnia 2022 roku dotarła do mnie wiadomość o śmierci mojego Nauczyciela Faeqa Birii.
Przepełniło mnie to głębokim smutkiem. Faeq Biria był obecny w moim życiu przez ponad 25 lat, ukształtował mnie jako nauczyciela jogi, ale także jako człowieka.
Dlaczego Faeq Biria przez ponad 25 lat był obecny i nadal będzie obecny w moim życiu?
Wszystko zaczęło się wiele lat temu, zanim jeszcze utworzono Stowarzyszenie Jogi w Polsce. Miałem zaszczyt i ogromne szczęście brać udział w warsztatach Faeqa w Częstochowie, Suchej Beskidzkiej, Wiśle, Krynicy Górskiej, Krakowie. Często zabierałem tam moją żonę Olę i nasze dzieci, Tosię i Alberta.W tamtym czasie, aby dowiedzieć się o organizowanych warsztatach, nie wystarczyło włączyć komputera, nie było internetu, nie było telefonów komórkowych. Dlatego piszę tu o wielkim szczęściu, bo te wiadomości do mnie docierały, czasami tradycyjną pocztą, czasami ktoś zadzwonił, aby o tym powiadomić. Jestem wdzięczny za to, że udało się i zawsze jakoś dowiadywałem się o tym, że Faeq będzie prowadził warsztat.
Podczas tych zgrupowań miałem okazję uczestniczyć jako uczeń w egzaminach nauczycielskich Konrada, Jurka i Henia.W moim subiektywnym odczuciu egzaminy prowadzone przez Faeqa miały ogromną wartość edukacyjną, Nidy nie były one tylko sprawdzianem umiejętności danego kandydata, ale miały ogromną wartość edukacyjną zarówno dla zdających jak i dla ćwiczących.
Poza tym egzamin na dany stopień zawsze wychodził poza zakres tego stopnia i zawierał w sobie wyższy poziom, dlatego w kuluarowych rozmowach można było usłyszeć, że uczniowie Faeqa mają bardzo wysoki poziom praktyki i uczenia.
Moje wspomnienia z warsztatów z Faeqiem w Polsce to zajęcia nacechowane ogromnym tapasem, zapałem, entuzjazmem, charyzmą oraz ogromną chęcią dzielenia się swoim doświadczeniem z uczniami. Praktyka jogi była na warsztatach najważniejsza. Nie było istotne gdzie ćwiczymy, na jakiej sali, ile jest osób. Najważniejsze było z Kim.
Często brakowało czasu, nie pamiętam, aby jakieś zajęcia kończyły się punktualnie. Feaq nie spoglądał na zegarek, kiedy widział, że udało się przełamać tamas praktykujących kontynuował żarliwą praktykę. Moja żona doskonale pamięta oczekiwanie na koniec zajęć pod salą, czasami godzinę, czasami dwie.. W pewnym momencie jak się umawialiśmy, że przyjedzie po mnie z dziećmi, sama do godziny zakończenia dodawała kolejną, zabierała jedzenie i picie dla dzieci i z cierpliwością czekała na to kiedy otworzą się drzwi. Faeq śmiał się i mówił, że już od jakiegoś czasu słyszał pod drzwiami słowa:"tata…"
Mój pierwszy egzamin na Introductory I w Suchej Beskidzkiej wspominam jako jeden z najtrudniejszych. Towarzyszył mi ogrom emocji, ponieważ miało się właśnie okazać, czy droga, którą sobie wybrałem, została wybrana właściwie. W tamtym czasie praktykowałem od około 5 lat, trochę już uczyłem. Czułem dużą presję, bo jak miałbym wrócić do swojej grupy i powiedzieć im, że nie zdałem egzaminu na podstawowy stopień?
Podczas tego pierwszego egzaminu mógł się zgłosić każdy kto praktykował od 5 lat, zgłosiło się więc ponad 50 osób.Faeq wspomniał wtedy, że przywiózł ze sobą tylko 10 dyplomów, więc szansę na zdanie zmalały. Wtedy jednak Faeq powiedział, że wszyscy Ci, którzy nie przejdą pomyślnie tej próby nie powinni się załamywać, tylko praktykować żarliwie, bardziej się zmobilizować, a z pewnością za rok odniosą sukces. Zrozumiałem wtedy, że nie chodzi tu o same dyplomy, ale o kierunek pracy nad sobą. Podtrzymało mnie to na duchu i jak się okazało przeszedłem tę pierwszą próbę pomyślnie i otrzymałem swój dyplom:)
Po kilku latach wytężonej pracy Faeqa w Polsce powstało Stowarzyszeni Jogi Iyengara, wtedy właśnie dowiedziałem się, że Faeq nie zamierza więcej pojawiać się w moim kraju.Ta informacja mnie przytłoczyła, w tamtym czasie było to dla mnie druzgocące. Brak odpowiedniego zaplecza finansowego, brak znajomości języka, wszystko to sprawiało, że miałem wtedy wrażenie, że już nigdy Go nie zobaczę. Zapytałem Go o to, a On odpowiedział, że zaprasza mnie do Paryża.
I tak też się stało, poleciałem do Paryża pierwszy raz z Konradem, Romkiem i Markiem.
W Paryżu była wtedy konwencja z Faeqiem Birią i podczas tej właśnie konwencji zaczął się kolejny rozdział w moim życiu. Najpierw pojechałem na dwa tygodnie do Blacons, a potem zacząłem jeździć na letnie intensivy na sześć tygodni każdego roku, oraz na intensivy wiosenne i zimowe do Paryża. Tak to się toczyło przez kolejnych kilkanaście lat…
Jerzy Jagucki
Wiem że był Światlem i obdarzał nas Światłem...i odszedl do Światła.
A spotkałem Faeqa Birie w Punie w grudniu 1993, gdy świętowaliśmy 75. urodziny Gurujiego. Rozmawialiśmy z Gurujim i Faeqiem o możliwosci zorganizowania egzaminow nauczycielskich, gdyż Gabriella Giubilaro przyjeżdżając rokrocznie już 9 lat lekko się "ociągała". Guruji powiedzial - mieliście tyle lat Gabrielle-kobietę, potrzebujecie teraz mężczyzny, więc wysyłam Wam Faeqa. Dogadywanie terminu warsztatu i egzaminu troche trwało, ale w 1996 r. zorganizowałem to wydarzenie w Cieplicach i na 11 zdajacych 9 zdało, a kilkudniowy warsztat był z męską energią wspaniały.
Tak sie zaczęło...i kolejne lata, gdy przyjeżdżał do Polski, czerpaliśmy z jego charyzmy i doświadczenia, ale też zaczęły się nasze wyjazdy do Francji(Blacon) i Paryża. A z Konradem i Henrykiem zdawaliśmy na kolejne certyfikaty Juniora i Seniora co było warunkiem Gurujiego by otworzyc Stowarzyszenie i organizować treningi nauczycielskie co ruszyło w 2003 roku.
Zarówno lata z Gabriellą i Faeqiem zasiewały ziarna pogłębionej praktyki i dojrzewania kolejnych pokoleń nauczycieli.
Już od 1996 roku, gdy uzyskałem od Gurujiego certyfikat Juniora I, Faeq uczył mnie niełatwej sztuki egzaminowania, a był w tym niesamowicie obiektywnie wymagający.
Moich kilka rokrocznych podróży do Blacon i Paryża na jego treningi nauczycielskie i egzaminy również w Szwecji dawaly głębsze zrozumienie jak ważna jest regularna praktyka i stawianie sobie mądrych wyzwań.
Zawsze podziwiałem pracowitość, wyrozumiałość, dyscyplinę, miłość i oddanie się sztuce jogi Faeqa, a w relacji z uczniem również przyjażń. Z podziwem przyglądałem się jego niesamowitej i niemal synowskiej relacji z Gurujim. Swoimi szkoleniowymi podróżami po kontynentach rozpowszechniał precyzyjnie i z miłością przekaz Gurujiego. Mnie z jego inspiracji udało się "zarazić" jogą Iyengara Łotwę i Słowację, co od ponad 25 lat rokrocznie tam pielęgnuję.
Kochany Świetlisty Nauczycielu-Przyjacielu wiem, że odszedłeś Ciałem, a Twoje Ciało Światła długo i nieprzerwanie będzie promieniować i w moim sercu zostaniesz na zawsze.
Roman Grzeszykowski
Pierwszy raz spotkałem Faeqa w Cieplichach w 1995 roku, na pierwszym egzaminie jogi Iyengara w Polsce, do którego nie zostałem dopuszczony (praktykowałem wtedy ok. 1,5 roku).
Teraz przypomniało mi się, że czasami na egzaminach zadawał pytania, na które nie mogliśmy znać odpowiedzi. Zadawał je po to, by - jak twierdził - budzić intuicję jogiczną pramana.
Przez kilka lat czułem się jednym z jego uczniów.
To było dla mnie ważne doświadczenie - czułem, jakbym znalazł swojego nauczyciela duchowego. U Konrada praktykowałem regularnie, Faeq był superwizorem procesu mojego rozwoju na poziomie mistrzowskim. Takim duchowym ojcem, którego obecności tak bardzo w życiu szukałem.
Czułem się tak, jakby Faeq wprowadzał mnie do świata starożytnych joginów, przez surowość i zasady, osłodzone poczuciem humoru i ciepłem. Na Jego uwagę trzeba sobie było zasłużyć praktyką. Praktykowałem więc w poszukiwaniu ojcowskiej miłości, wchodząc w męski świat zasad:
Dobry uczeń czeka na nauczyciela.
Jeśli Ci zależy, zapamiętasz za pierwszym razem.
Szacunek okazywany przez zaangażowanie.
Posłuszeństwo i oddanie z miłości.
Traktowałem te wszystkie zasady dość dosłownie, czasami chyba nawet za bardzo, bo doprowadziło mnie to do pewnej sztywności.
Tamten okres przypomina mi trochę okres psychoterapii psychoanalitycznej, ze swoją zasadniczą ramą i podejściem, że to prowadzący wie najlepiej. Z tego czasu pamiętam, jak na psychoanalizie usłyszałem cytat z Biona: "Jest tylko jedna prawda i wiele kuszących złudzeń na jej temat", a chwilę później na warsztatach Faeq powiedział: "Jest jeden sposób, góra dwa, by zrobić coś dobrze i mnóstwo, by zrobić źle". Pomyślałem, że chyba coś jest na rzeczy.
Czas zasadniczości zasad dawanych i uosabianych przez ojca.
Tak bardzo potrzebne mi - DDA (Dorosłemu Dziecku Alkoholika) - ramy i zasady wykuwały się również dzięki niemu. Pokochałem Faeqa i był taki czas, że zrobiłbym dla tej miłości wiele, pewnie również przekroczył swoje granice, by dalej trwać w poczuciu ojcowskiej miłości. Dzięki niemu budowałem strukturę i pozytywny obraz mężczyzny - surowego, ale sprawiedliwego.
Uwielbiałem historyjki, które opowiadał. Dawały filozoficzną nadbudowę do czasami katorżniczej pracy - kilkadziesiąt powtórzeń Virabhadrasany III
Kiedyś asystowałem mu podczas pobytu Gity w Polsce. Najpierw była Puja w Krakowie, po której dał mi utensylia ofiarnicze i powiedział: "Przynieś je jutro rano". Następnego dnia miały być warsztaty w Częstochowie i Konrad powiedział mi, żebym nie brał ze sobą żadnych artefaktów, ponieważ Pujy nie będzie (wiedział - był organizatorem). OK, nie zabrałem.
Rano w Częstochowie Faeq mówi do mnie: "Przynieś narzędzia do Pujy", a ja w szoku: "Faeq, ale Konrad mi powiedział…". A Faeq: "Kto jest Twoim nauczycielem - on czy ja? Przynieś za 10 minut". No i miał je za 10 minut.
Powiedział też wtedy, patrząc jak bawię się z obcymi dziećmi: "Będziesz dobrym ojcem dla swoich dzieci - będziesz ich kolegą".
Faeq, tak dużo Ci zawdzięczam i cieszę się, że Twoje nauki na zawsze zostaną ze mną i moimi dziećmi- w sercach i życiu.
Zdjęcia Dorota Kobos. Więcej zdjęć mozna zobaczyc tutaj: