Dziennikarka i nauczycielka jogi metodą Iyengara, Irene Nießen udała się do Puny, gdzie 3 tygodnie ćwiczyła w instytucie pod okiem Mistrza. Z tej podróży powstał wyjątkowy portret Guruji, który autorka zgodziła się udostępnić.
Stworzony przez jogę
Ponad 75 lat życia zawodowego poświęcone jodze, niestrudzony w swojej praktyce, nieugięty w wymaganiach, niezrównany w spełnianiu misji. Nie będzie przesadą określenie B.K.S. Iyengara, który 14 grudnia kończy 95 lat, mianem najważniejszego żyjącego jogina. Dzięki swojej niezwykłej osobowości i zapałowi zdołał przybliżyć ludziom jogę.
Kto udaje się do Puny, nie szuka ani romantyzmu, ani egzotyki, ani też z pewnością typowej indyjskiej atmosfery. Puna oznacza smog, hałas, który nigdy nie milknie, osiem milionów ludzi w ciągłym ruchu przemieszczających się na czterech milionach skuterów kierowanych przez zamaskowane postaci przypominające raczej zamachowców. Ani jednej świętej krowy w zasięgu wzroku.
Gdy w roku 1973 B. K. S. Iyengar położył kamień węgielny pod budowę instytutu RMYI (Ramamani Memorial Yoga Institute), miejsce to było tak oddalone od centrum, że Iyengar obawiał się, czy obywatele Puny będą w ogóle chcieli wieczorami wybrać się na obrzeża miasta. Ale bardzo szybko mógł zapomnieć o tym problemie, bo Puna rozrastała się dynamicznie, obrzeża przekształciły się w centrum, a obecnie sympatycy z całego świata zjeżdżają do tego miasta, gdzie jest ciasno, głośno a powietrze jest zanieczyszczone. Ale ci, którym udaje się dostać upragnione miejsce w instytucie i którzy przybywają na 4 lub 8 tygodni, aby ćwiczyć, na pewno nie nastawiają się na wypoczynek w SPA. Osoby te nie spodziewają się lekkich wakacji z zachodem słońca na plaży, lecz oczekują praktyki Hatha Jogi pod okiem mistrza B.K.S. Iyengara, precyzji w pracy z ciałem i ułożeniem w pozycji, dyscypliny w wykonywaniu asan, przemyślanych sekwencji ćwiczeń, poczucia czasu, który umożliwia transformację a zatem i zmiany psychiczne i mentalne. Od prawie 80 lat Iyengar niestrudzenie ćwiczy, bada i udoskonala swój styl - zainspirowany jogą i obsesyjny na jej punkcie.
Ścieżka życia
We wczesnych latach Iyengara nic nie wróżyło długiego i owocnego życia. Urodzony 14 grudnia 1918 jako jedenasty z trzynaściorga dzieci, był chorowity i słabowity. W chwili jego narodzin w południowoindyjskim stanie Karnataka szalała “hiszpańska grypa", na którą zapadła także jego matka. Malaria, tyfus i gruźlica to choroby, które przeszedł w wieku dziecięcym. Gdy miał dziewięć lat, zmarł jego ojciec, a rodzina zubożała. Później miało miejsce zdarzenie, o którym z perspektywy czasu mówi się, że był to punkt zwrotny w życiu. W przypadku Iyengara moment ten nastąpił w marcu 1934 roku, gdy jego szwagier, uczony Sri T. Krishnamacharya, poprosił go, aby przybył do Mysore, gdzie na zaproszenie maharadży w pałacu Jogmohan Sri T. Krishnamacharya utworzył salę do jogi (szkołę jogi). To, co początkowo miało być kilkutygodniowym pobytem, stało się początkiem życiowej podróży.
Z początku były tylko upokorzenia. Stosunek do guru i patronów jest ambiwalentny - szacunek i wdzięczność z jednej strony i strach z drugiej. Iyengar mówi o "kompleksie strachu", jaki zrodził się w nim na skutek srogości nauczyciela. Wykonywał wszystko, czego od niego wymagano, często w bólu.
Kiedy w 1937 roku poszukiwano w Punie nauczyciela jogi, Iyengar dostrzegł w tym szansę na wyzwolenie się spod wpływów szwagra. Iyengar w tym czasie był wychudzony, według niektórych informacji ważył 32 kilo. Uczniowie, których miał szkolić, byli silniejsi i lepiej wykształceni, szydzili z niego. Iyengar przezwyciężył trudności, ćwiczył do 10 godzin dziennie, na drodze obserwacji samego siebie korygował i analizował umiejętność samokształcenia, którą wpoił mu jego guru. "Nie mogę wyrazić słowami, jak bardzo cierpiałem"- tak Iyengar podsumowuje ten etap swojego życia. Tym niemniej jednak stał się stabilniejszy fizycznie i psychicznie.
W tych latach Iyengar opracował podstawy swojej metody: pielęgnacji umysłu osoby początkującej i rozpoczynania praktyki od nowa każdego dnia oraz pracy z ciałem takim, jakie jest, a nie takim jakie chciałoby się mieć. Spójrz na czerwoną strzałkę na twojej wewnętrznej mapie! To jest punkt wyjścia dla twojej praktyki. Nie oceniaj się, nie porównuj z innymi, tylko z samym sobą. Naucz się czuć swoje ciało porównując obie jego połowy ze sobą, prawą nogę z lewą, przód ciała z jego tyłem. Czy są one w równym stopniu elastyczne, rozciągnięte i wydłużone? Poprzez świadomość swojego ciała umysł uczy się pewnego wzoru. Ćwicz więc kierowanie uwagi do środka ciała, przechodzenie od ogółu do szczegółu, od świadomości do nieświadomości. To są drogowskazy w twojej jogicznej podróży, a środkami do celu są dyscyplina i wytrwałość. "Nie wyczekuj owoców swojej pracy "głosi pieśń Bhagavad Gita. "Same spadną ci na kolana, gdy będziesz gotowy"
Joga: od pasji do misji
Małżeństwo z 16-letnią Ramamani w 1943 roku stało się początkiem radosnego okresu w życiu osobistym Iyengara i pozwoliło mu znosić ze spokojem trudy życia codziennego, jak I nabrać do nich dystansu. Żona wspierała go w praktyce jogi. Iyengar ćwiczył wytrwale i z oddaniem. Joga stała się już nie tylko pasją, ale i misją. Chciał działać, przekazywać wiedzę dalej. Jeszcze w 1940 roku wydał album z 150 asanami. Jego sławni uczniowie, jak filozof Krishnamurti i przede wszystkim wirtuoz skrzypiec Yehudi Menuhin otworzyli mu drogę na Zachód. Jednakże, gdy Iyengar w 1954 na zaproszenie Menuhina po raz pierwszy odwiedził Londyn, napotkał na stare wzorce dyskryminacji rasowej. Brytyjczycy nie strawili jeszcze uzyskania niepodległości przez Indie.
W tamtym czasie miało miejsce kolejne "iyangarowskie odkrycie": energia jest jak mięsień. Ćwiczona staje się silniejsza. W Iyengarze zapłonął wówczas ogień, który “wypalał" wszystkie przeszkody. Każda porażka była jak "światło wskazujące możliwość podjęcia kolejnej próby" tak, aby w końcu osiągnął zamierzony cel: spopularyzował jogę. Nic nie przyszło mu łatwo. Pod koniec lat 50 doznał wypalenia, w 1973 zmarła przedwcześnie jego ukochana żona, dwa wypadki motocyklowe w 1973 zmusiły go do rozpoczęcia wszystkiego od zera. Opracował pomoce do ćwiczeń, tzw. rekwizyty, które umożliwiły dostosowanie pozycji do ograniczeń ciała i stał się dzięki temu pionierem terapii jogą, której zalety są przebadane naukowo i medycznie potwierdzone. Mistrz i patron
Swoją sławę Iyengar zawdzięcza unikalnej mieszance siły woli i prostolinijności, ciągłości i wytrwałości, szczęścia i sprytu, wiary w siebie i niezachwianej wiary w Boga. Jest utalentowanym performerem, autopromotorem i “showmanem" - wystarczy przytoczyć jeden z ponad 10 000 jego publicznych pokazów jogi. Nigdy nie wyrzekł się swoich zasad, w swoim nauczaniu nie chiał odstąpić od nich nawet o milimetr. Wydanie “Światła jogi" już w 1965 roku uczyniło z niego autora bestsellera, a “Światło życia" stało się przewodnikiem wszystkich praktykujących jogę według jego metody. Iyengar jest wysoko ceniony i przyznano mu wiele tytułów. Pozostał przy tym hojnym darczyńcą. W jego rodzinnym Bellur wybudował szkoły, gdzie uczy się i żywi tysiące dzieci. Rodzinna miejscowość zawdzięcza mu także szpital, college, świątynię Patandźalego, a ostatnio zlecił odbudowę rozpadającej się świątyni Shivy.
W Punie
Wróćmy do Puny, gdzie mieszka od ponad 76 lat. Z jego sześciorga dzieci dwoje podążyło ścieżką jogi: Geeta, najstarsza córka, usystematyzowała ogrom tej wiedzy i jest do tego świetnym nauczycielem oraz Prashant,syn, który ma dużą wiedzę filozoficzną. Wieloletni uczniowie mówią o nim, że całokształt jego osoby, sposób mówienia i działania koresponduje z nauczaniem przekazywanym w Bhagavad Gita i w Upaniszadach.
Przybywający z całego świata jogini, którzy chcą odbyć praktykę, to w większości wykształceni nauczyciele posiadający certyfikaty różnych stopni. Ćwiczą od 20, 30 i dłużej z Gurujim, jak go z szacunkiem nazywają. Jedni podziwiają, jak widoczne w jego praktyce są Sutry Patańdżalego: praktyka jako narzędzie umożliwiające skierowanie naszej uwagi do środka i przeniknie wszystkich warstw ciała poprzez trwanie w pozycji. Inni zachwycają się, że Iyengar, jak nikt inny, pokazał, w jaki sposób przejść samego siebie, poszerzać granice fizyczne, psychiczne i emocjonalne.
Sala jogi na pierwszym piętrze jest zapchana, nie ma nawet milimetra przerwy między matami. Zupełnie z tyłu na drugim końcu sali dostrzegam Mistrza. Siedzi w Virasanie, przed nim jego wnuczka Abhijata w Upavistha Konasanie. Siedząc tuż za jej plecami koryguje jej ułożenie poprzez podłożenie koca pod jej lewy pośladek tak, by lepiej zakorzenić prawy guz kulszowy. Kiedy tak siedzą jedno za drugim, nasuwa mi się porównanie do dwójki bobslejowej: ona kieruje, on koryguje. Być może scena ta symbolizuje zmianę, jaka ma nadejść: Mistrz ustępuje miejsca w pierwszym rzędzie. Jak szeroki ten rząd będzie, to się dopiero okaże, ponieważ Iyengar bardzo hojnie przekazuje swoją wiedzę.
Wieczorem w instytucie ponownie panuje spokój. Na dachu skąpany w promieniach zachodzącego słońca stoi ognistoczerwony naturalnej wielkości Hanuman, ulubiony Bóg Iyengara. Guriji siedzi w swoim salonie, z podłączonym respiratorem. Zanieczyszczone powietrze wyniszcza go. Ogląda mecz krykieta. Hałas na ulicy jest niewyobrażalny.
Autorką artykułu jest Irene Nießen, dziennikarka i nauczyciel jogi, wywiad ukazał się na łamach Yoga Journal 06/2013
Tłumaczenie: Agnieszka Fabiś