Artykuły i wywiady

Esej podsumowującego pierwsze dwa spotkania w ramach projektu relacyjnego

Czy w jodze jest miejsce na przemoc?

Temat przemocy jest w jodze absolutnie pierwszoplanowy. Właściwie należałoby powiedzieć, że zawiera się już w korzeniach "drzewa jogi" - pierwsza yama, ahimsa, w angielskojęzycznym wydaniu The Tree of Yoga przetłumaczona jest jako non-violence, brak przemocy, bez-przemocowość.

Sprawa jest zatem jasna: kiedy w grę wchodzi przemoc, oddalamy się od jogi. Ale co, jeśli przemoc pojawia się w okolicznościach, które z jogą łączymy? Jeśli wyrządzamy ją sobie sami w praktyce, doznajemy jej ze strony nauczyciela, obserwujemy w swoim jogicznym otoczeniu, a może sami stajemy się przemocowi wobec innych? Poczucie zranienia, niezgody i dezorientacji, które może się wówczas pojawić, potrafi być wielkim wstrząsem.

Taki ból niszczy i oddziela nas od samych siebie, innych praktykujących, a czasem, jeśli nie potrafimy go przepracować, także od samej praktyki. Potrzebujemy więc poświęcić temu zjawisku uwagę na własnej ścieżce rozwoju oraz jako społeczność skupiona wokół jogi.

Jedna z osobistych historii opowiedzianych podczas panelu w trakcie konwencji dotyczyła poczucia krzywdy przeżywanego w sytuacji, kiedy obok nas dzieje się przemoc, doświadczamy w związku z tym trudnych emocji, a społeczność nie daje nam oparcia. Dlatego zależy nam, żeby z tak ważnym tematem konfrontować się wspólnie, we wzajemnych spotkaniach i rozmowach. Jak sprawić, żeby ahimsa naprawdę była korzeniem wszystkiego, co w jodze robimy i czego doświadczamy? Tylko my sami - każde z nas z osobna i razem jako społeczność praktykujących - możemy ten cel urzeczywistniać.

Co jest przemocą? Co jest nadużyciem?

Aby świadomie mierzyć się z tym problemem, warto w pierwszej kolejności uporządkować sobie pewne pojęcia, które często pojawiają się w kontekście przemocowych relacji: przemoc, przemocowość i nadużycie.

Przemocowość to określona tendencja, działanie intencjonalne, obliczone na podporządkowanie sobie drugiego człowieka. Zachodzi w relacji niesymetrycznej - tam, gdzie jedna strona ma nad drugą przewagę (siły, statusu, władzy). Tu sprawa wydaje się w miarę oczywista.

Przemoc natomiast to temat o tyle trudny, że niełatwo o jej jednoznaczną definicję. To samo działanie w różnych okolicznościach może, ale nie musi być rozpoznawane jako przemoc (np. bicie "krnąbrnych" uczniów linijką w szkole było kiedyś czymś społecznie akceptowanym, dziś jednak w naszym kręgu kulturowym jednoznacznie uważa się takie zachowanie za przemocowe). Przykład ten pokazuje wyraźnie kolejne niebezpieczne zjawisko związane z przemocą: przemoc to coś, do czego przywykamy. Nawet jeśli odruchowo wzdrygamy się na myśl, że ktoś mógłby bić dziecko linijką po rękach, wystarczy, że przez lata doświadczeń szkolnych będziemy wielokrotnie świadkami takiej sytuacji, a wreszcie uznamy ją za normę.

Innym często używanym określeniem jest "nadużycie". Jest ono o tyle ciekawe, że już samo słowo - nad | użycie - podsuwa nam myśl, że kluczowa jest tu pewna nad-miarowość. O ile samo "użycie" jest czymś pożądanym (np. nauczyciel "używa" motywacji ucznia, żeby zachęcić go do spróbowania nowego ruchu w ciele), istnieje jakaś "granica dopuszczalnego użytku", po której przekroczeniu mówimy od nad-użyciu. Gdzie ta granica dokładnie przebiega? To znów płynna kwestia.

Umiejscowienie granicy nad-użycia jest sprawą osobistą, bezpośrednio związaną z naszym postrzeganiem siebie. Czego oczekuję od siebie jako ucznia lub nauczyciela? Czego oczekuję od drugiej strony? Na jakie traktowanie jestem skłonny/a przystać? Co uznam za niewłaściwe zachowanie wobec siebie?

Rozpoznanie tej granicy w sobie samym jest ogromnym wyzwaniem, a co dopiero dostrzeżenie jej w drugim człowieku. Nie mówiąc już o tym, że granica ta bywa płynna i może przesuwać się z czasem. Nic dziwnego zatem, że relacja nauczyciel-uczeń może stać się przestrzenią nadużyć.

Relacja nauczyciel - uczeń jako przestrzeń możliwych nadużyć

Relacja nauczyciel - uczeń to relacja z definicji hierarchiczna: jedna osoba uczy, druga przychodzi po naukę. Nauczyciel mówi, uczeń słucha. Nauczyciel pokazuje, uczeń naśladuje. Z jednej strony to najbardziej naturalna sytuacja pod słońcem, z drugiej - potencjalna pułapka.

W Podstawowych wskazówkach dla nauczycieli jogi już na samym początku możemy przeczytać: jako nauczyciel pozostań sattviczny wewnątrz, ale uczniom okazuj naturę radżasową. Radżas nauczyciela pomoże przemóc tamas ucznia. Tylko czy zawsze potrafimy trafnie rozpoznać ten moment, kiedy energia radżasu przestaje tylko nadawać rozruch, a staje się impetem, który taranuje to, co mu stanie na drodze?

Przypisywanie roli aktywnej wyłącznie nauczycielowi, a uczniowi - wyłącznie roli pasywnej to skrót myślowy, który bywa pułapką. Przecież uczeń także wykonuje aktywne działanie: to on przychodzi na zajęcia i okazuje gotowość do przyjęcia roli ucznia. Rola ta sygnalizuje otwartość na uczenie się, przyjmowanie korekt i instrukcji, nie oznacza jednak bezwarunkowego i bezkrytycznego podporządkowania się autorytetowi nauczyciela.

Relacja między nauczycielem a uczniem pozornie przypomina tę między rodzicem a dzieckiem, jednak różni się zasadniczo tym, że jest dobrowolna. Zawsze opiera się na niepisanym kontrakcie między obiema stronami, z których każda wnosi do tej relacji nie tylko swoje zasoby, lecz także oczekiwania. Te jedynie częściowo są wyrażone wprost; zawsze pozostaje jeszcze ogromny bagaż niewypowiedzianego. Jedynie uważna obserwacja własnych wewnętrznych przepływów, a także sygnałów - często bardzo subtelnych - wysyłanych przez drugiego człowieka pozwoli nam nie tracić z oczu tej istotnej sfery.

Stała uważność na ucznia jako człowieka - aktywną jednostkę, w której nieustannie rozgrywają się jej przeżycia wewnętrzne - to kluczowy zawór bezpieczeństwa. Wiemy, że jedną z okoliczności sprzyjających przemocy jest sytuacja, w której strona silniejsza postrzega drugą wyłącznie jako narzędzie do osiągnięcia określonych celów. A czy nie jest tak, że nauczyciele jogi bywają na to narażeni? Oczywiście mogą temu sprzyjać określone uwarunkowania psychiczne (np. cechy osobowości narcystycznej), ale i bez nich, nawet przy najlepszych chęciach, niekiedy potrafimy dać się całkowicie oślepić temu, co w naszym własnym polu staje się w danej chwili najbardziej widoczne: czy odpowiednio przekazujemy instrukcje, czy prawidłowo objaśniamy jakiś termin lub prezentujemy asanę, czy dorzecznie ułożyliśmy sekwencję, czy szykujemy się do (kolejnej) certyfikacji, czy na naszych zajęciach jest odpowiednia frekwencja, czy wystarczy nam w tym miesiącu na opłacenie ZUS-u? W kaskadzie myśli może się okazać, że uczeń został zepchnięty gdzieś na dalszy plan, obsadzony w roli narzędzia umożliwiającego nam realizowanie naszej "nauczycielskości".

A przecież pamiętajmy, że otwartość na uczenie się to gotowość do przekraczania swoich granic - wychodzenia ze strefy komfortu do strefy nauki, ważenia się na rzeczy, których do tej pory się nie robiło. To dowód ogromnej odwagi i zaufania. Odsłonięcie miękkiego podbrzusza zawsze stwarza ryzyko nadużyć, a "przekraczanie granic" wydarza się nie zawsze wyłącznie w pozytywnym sensie. Bywa też doświadczeniem negatywnym, jeśli nauczyciel wchodzi z butami w to, co w nas miękkie i bezbronne, nie zauważając braku gotowości lub wręcz wewnętrznego oporu po stronie ucznia. Zadaniem nauczyciela jest mieć tego świadomość.

To osoba ucząca jest odpowiedzialna za stworzenie bezpiecznej i pełnej szacunku sytuacji ramowej między nauczycielem a uczniem. Choć relacja nauczyciel-uczeń jest dwustronna, jest ona również niesymetryczna, dlatego na nauczycielu spoczywa dodatkowa odpowiedzialność.

Bagaż, który niesiemy

Jednym z aspektów tej odpowiedzialności jest uświadomienie sobie bagażu, który cały czas niesiemy ze sobą, czyli wszelkich wewnętrznych przekonań i wzorców kształtujących nasze spojrzenie na świat i funkcjonowanie w relacjach - także uczniowsko-nauczycielskich.

Jak postrzegamy samych siebie i drugą osobę? Jakie role podświadomie przypisujemy sobie i nauczycielowi (lub uczniom)? Jakie mamy wyuczone style przywiązania?

Dla budowania zdrowej relacji, wolnej od nadużyć, kluczowa jest akceptacja odczuwana przez obie strony i wobec obu stron. Jeśli nauczycielowi wydaje się, że tylko on ma monopol na prawdę, łatwo może zatracić wrażliwość wobec uczniów i dopuszczać się wobec nich nadużyć; jeżeli uczeń ma niskie poczucie własnej wartości i jednocześnie przekonanie o wspaniałości nauczyciela, łatwo będzie się godzić na przekraczanie swoich granic.

Choć wszystko wydarza się w relacji, potrzebujemy być równie czujni wobec siebie samych, co wobec tego, co wydarza się na linii kontaktu z drugim człowiekiem. Wszelkie ukształtowane nawyki - nieraz związane z doświadczeniem nadużyć w dzieciństwie bądź relacjach partnerskich - mogą dochodzić w nas do głosu także w relacjach z nauczycielem bądź uczniami. Świadomość tego, co się w nas rozgrywa i co nami powoduje, jest kluczowa dla zdrowego kształtowania relacji nauczycielsko-uczniowskich.

Zmiana pokoleniowa w jodze

Warto, żebyśmy przyglądali się tym mechanizmom nie tylko w sobie samym, lecz także jako zbiorowość - społeczność osób praktykujących oraz członkowie stowarzyszenia. Wszelkie zachowania wobec innych ludzi to element relacji społecznych, których uczymy się przede wszystkim przez naśladownictwo, a czasem także przez świadomy sprzeciw wobec przedstawianych nam wzorców. Mówiąc najprościej: kiedy po raz pierwszy dołączamy do grupy praktykujących na zajęciach, obserwujemy innych i naśladujemy ich zachowania wobec nauczycieli i innych osób na sali. Podobnie kiedy przyjdzie nam samym wejść w rolę nauczyciela, zawsze w jakiś sposób odwołujemy się do własnych doświadczeń i tego, jak nas uczono.

Potrzebujemy pamiętać, że te wzorce także stale podlegają przemianom oraz aktualizują się pod wpływem zmieniających się norm w szerszym kontekście kulturowym. Wyobrażenie na temat autorytetu nauczyciela w naszej kulturze wygląda dziś inaczej niż jeszcze dwadzieścia czy dziesięć lat temu.

Przemiany te z jednej strony są czymś pięknym i niosą nadzieję, ale zarazem stanowią wyzwanie, gdy okazuje się, że wzorce, do których odwołujemy się w pamięci, niekoniecznie są aktualne - a mimo to nadal wywierają na nas wpływ, ponieważ stanowią część naszego żywego doświadczenia. Osoby wchodzące na ścieżkę mentoringu dzisiaj, mają za sobą prawdopodobnie inny bagaż doświadczeń, niż ich starsi koledzy, uczestniczący w kursach nauczycielskich w minionych dekadach. Zmieniają się też wewnętrzne przeświadczenia i oczekiwania osób przychodzących na zajęcia.

Pamiętajmy więc, że choć jesteśmy wspólnotą osób praktykujących i idziemy wspólną drogą, znajdujemy się często na różnych jej etapach i niesiemy różne bagaże. Żeby uniknąć trudności związanych z rozbieżnością przekonań i oczekiwań, potrzebujemy pozostawać ze sobą w stałym kontakcie i - przede wszystkim - w dialogu.

Jak sprawiać, żeby granica dzieląca "pożyteczne użycie" od nad-użycia była cały czas obustronnie widoczna? To wyzwanie, któremu potrzebujemy wspólnie stawić czoła.

Jednocześnie - i to było dla nas żywo widoczne podczas panelowego spotkania w trakcie konwencji - z ulgą witamy zmiany w podejściu do praktyki, sprzyjające większej empatii, większemu poczuciu bezpieczeństwa i akceptacji. Nie mamy wątpliwości, że to właśnie jest kierunek, w którym razem chcemy podążać.

Przemoc wobec siebie

Wielkim wyzwaniem, przed którym stajemy jako praktykujący, jest także oduczanie się przemocy wobec siebie. To uderzające, jak łatwo nam zdobyć się na współczucie wobec innych, a jednocześnie dla siebie potrafimy być bezlitośni. Warto przyjrzeć się sobie pod kątem pięciu przekonań, które często kształtują nasz wewnętrzny stosunek do siebie:

(1) Bądź silny! Bądź twarda! Nie mazgaj się, nie narzekaj, nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Do przodu, nie ma że boli!

(2) Bądź perfekcyjna! Powinieneś to robić lepiej! Jak to możliwe, że nadal ci to nie wychodzi? W ogóle jakaś krzywa ta asana, co za obciach. I kto to widział ciągle odpływać myślami w medytacji?

(3) Wysil się! Nieważne, że ciało i umysł wołają o regenerację. Nie robisz postępów, bo nie starasz się wystarczająco!

(4) Pospiesz się! No naprawdę, robisz to od dwóch/dziesięciu/trzydziestu lat i dalej nie potrafisz? Inni jakoś szybciej się z tym ogarniają. A ty co? Żenada.

(5) Zadowalaj innych! Twoje potrzeby nie są istotne, ty się w ogóle nie liczysz. Ważne, żeby ludzie z twojego otoczenia (mama, sąsiad, dziecko, nauczyciel, uczeń) byli usatysfakcjonowani.

Łatwo sobie wyobrazić, jak tych pięć przekonań może nas popychać do nadużywania samych siebie. Czasem świadomie przekraczamy swoje granice (na przykład mimo wyczerpania zmuszamy się do wysiłku w imię źle pojętego wewnętrznego zobowiązania), a czasem zwyczajnie oduczamy się je w ogóle dostrzegać.

Praca nad sobą w tym zakresie musi polegać na samoobserwacji i wewnętrznej szczerości. Tylko wytrwała praktyka svadhyayi - przyglądanie się temu, jakie są nasze przekonania, jak wpływają na nasze decyzje, jaki jest nasz stosunek do siebie, jak sami siebie oceniamy, i obieranie z siebie kolejnych warstw avidyi jak łupin cebuli - może dopomóc nam w rozpoznawaniu swoich granic i traktowaniu ich z większym szacunkiem.

Oczywiście wszystko to łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Wewnętrzne przekonania często są dla nas niewidoczne - jak okulary, przez które patrzymy na świat, ale samych szkieł nie zauważamy. Naszym najważniejszym zadaniem - jako praktykujących w ogóle, ale w szczególności dotyczy to osób uczących, pracujących z innymi ludźmi - jest zatem uświadamianie sobie tego, co mamy nieuświadomione.

Praktyka jogi jako narzędzie zmiany

I tu - hurra! - mruga światełko nadziei, życiowej i jogicznej. Okazuje się bowiem, że właśnie na ścieżce jogi znajdujemy potrzebne pomoce, i nie chodzi tu bynajmniej o koce czy paski. Praktyka jogi ugruntowana w yamach i niyamach, w centrum stawiająca nie pompowanie ego sukcesami w gimnastyce, lecz rozwijanie w sobie uważności i wrażliwości, to potężne narzędzie zmiany.

Jeśli zaangażujemy się w ten proces, gotowi do przyglądania się temu, co dochodzi w nas do głosu w relacji ze sobą i innymi ludźmi, możemy zyskać samoświadomość, która jest warunkiem zmiany. Rozpoznawanie mechanizmów, w które się wikłamy i które sprzyjają nadużyciom, dopomoże nam w dokonywaniu mądrych wyborów. Jeżeli w ten sposób będziemy wyznaczać sobie cele, to właśnie praktyka jogi może stać się miejscem, w którym uczymy się swoich granic, ich respektowania i egzekwowania.

Tekst powstał w oparciu o wydarzenia w ramach projektu relacyjnego:
panel dyskusyjny z Gosią Skórską (Kraków, 26 kwietnia 2025 r.),
warsztat online z Joanną Heidtman (13 maja 2025).