W liście adresowanym do stowarzyszeń z marca 2017 roku Geetaji i Prashantji wyrazili swoje zastrzeżenia dotyczące systemu certyfikacyjnego i wyjaśnili swoje wątpliwości związane z podpisywaniem certyfikatów. Ich zdaniem przekazem, którego dyplomy mają być gwarantem, rządzi przede wszystkich źle pojęta technologia praktyki w miejsce jej istoty, prowadząc do rozwoju technik zamiast do dzielenia się duchem jogi.
Co stało się z radością praktyki?
Uczenie w obecności/pod okiem nauczyciela powinno być "beztroskie"/nieobarczone stresem.
Kontakt między nauczycielem prowadzącym (egzaminatorem), a kandydatem jest źle zrozumiany.
Jak możemy przywrócić praktykujących do wspólnoty jogi?
Jakimi sposobami przywrócić procesowi szkoleniowemu ludzką twarz, bez oczekiwania mierzalnych rezultatów?
Najważniejsze pytania sformułowane w liście to:
1) Czy jest możliwe pokazanie osobistego doświadczenia/znaczenia jogi w obowiązującym modelu egzaminacyjnym?
2) Jak powinien wyglądać proces szkoleniowy, aby był faktyczną inicjacją do jogi w duchu Gurujiego i przy faktycznej znajomości jego praktyki?
3) Jak przekazywać sztukę/naukę/filozofię jogi w absorbujący, a nie wymagający sposób? Nauka jogi nie jest nauką sztuk walki. Jak uczynić tę naukę twórczą i postępową, a nie mechaniczną i ograniczającą?
4) Czy chcemy inwestować w system hierarchiczny czy zachęcać do podjęcia szkolenia nauczycielskiego tych, dla których joga jest pasją?
5) Jak przygotowywać kandydatów do faktycznych wyzwań związanych z uczeniem jogi (komunikacja, pedagogika, psychologia), zamiast szkolić do celów egzaminacyjnych?
6) Jak możemy wspólnie przyczynić się do obniżenia sztywności i napięcia w systemie, budować społeczność wspierającą siebie nawzajem jako praktykujących jogę?
7) Według jakich rzeczywistych kryteriów możemy kogoś uznać za gotowego do nauczania? Według jakich rzeczywistych kryteriów możemy uznać nauczyciela za rzeczoznawcę (assessor)?
8) Na ile za naszymi decyzjami stoi rozumienie i ucieleśnienie etyki? Działajmy w duchu YS I.33
Iyengarowie oczekują szczerej i otwartej dyskusji na temat przyszłości systemu szkoleniowego/egzaminacyjnego z udziałem całej społeczności - praktykujących w szkołach/ich nauczycieli/kandydatów w procesie szkolenia/ich nauczycieli/egzaminatorów. Guruji nie ustawał w studiowaniu i zgłębianiu rozumienia swojej praktyki. Nie jesteśmy w stanie zachować jako metody i egzaminować (wymagać od młodszych/krócej praktykujących) wykonywania i przekazywania jakiegoś ustalonego/zawężonego aspektu tej praktyki. Uczniowie będą kochać i podążać za nauczycielem, który jest w swojej postawie dojrzały, gotowy do współpracy, wewnętrznie zbudowany i empatyczny w sposobie przekazywania wiedzy.
Guruji zdawał sobie sprawę i niejednokrotnie wyrażał przekonanie, że system certyfikacyjny przyczyni się do zniszczenia jego metody. W praktyce musi być obecne wewnętrzne "połączenie i porozumienie", aby tworzenie zewnętrznej wspólnoty praktykujących mogło być możliwe. Wrażliwość i współczucie są tym, co łączy nas ze sobą samym i co łączy ze sobą ludzi. Jak TO oceniać na egzaminie? Czy nauczyciele stopnia Senior przekazują takiego ducha praktyki? Tymczasem zamiast tworzyć warunki, w których głębia praktyki może penetrować życie, zajmujemy się budowaniem drabiny systemu certyfikacyjnego, która ostatecznie rozpuszcza naszą motywację do praktyki i sprawia, że zapominamy po co w ogóle w jodze jesteśmy. Widzimy certyfikaty, nie widzimy dojrzałości, która przemienia tkankę życia. Mamy światową społeczność uczących "jogi Iyengara", lecz nie ma praktykujących, którzy jogi się uczą.
"For as long as you are afraid I cannot help you " - B.K.S. Iyengar.
Biorący udział w szkoleniach nie studiują jogi, lecz przygotowują się do egzaminu - procesu, z tytuły którego oczekują gratyfikacji i za pośrednictwem którego, wystawiają siebie na osąd i czują się osobiście osądzani.
Dlatego Geeta i Prashant wzywają:" Wyjdźcie poza swoje granice. Potrzeba reformy, lecz nie podejmujcie jej w duchu niezgody. Potrzeba dialogu. Przestańcie zwracać się z personalnymi oskarżeniami/zarzutami do Instytutu. Popełniacie fundamentalny błąd, który jest przyczyną Waszego cierpienia - przyjrzyjcie się swoim intencjom! Guruji był na tyle naiwny by ufać, że nauczyciele będą etyczni, otwarci i chętni do współpracy... Jakie są Wasze prawdziwe cele? Czy nie zależy nam na wzajemnym wzbogacaniu siebie?"
Ci, w których rękach spoczywa moc decyzji (egzaminatorzy) nie są tej mocy świadomi. Na jakiej podstawie taką mocą ich obdarzamy? Zasadniczy błąd ukrywa się w przekazie, osądzającym zdobycze praktyki w kategoriach prawidłowości, bądź nieprawidłowości techniki. Nie ma w nim inspiracji, ani tworzenia poczucia wspólnoty. Guruji nigdy nikomu nie wytykał błędów i nikogo za błędy w technice nie skreślał. Uczenie pod okiem Gurujiego było zawsze kształcące i przemieniające. Młody nauczyciel musi czuć się zachęcony i wzmocniony. Z kandydata trzeba umieć wyciągnąć to, co najlepsze, postępując poza schematami. Potrzebujemy praktyki poszukującej/eksplorującej, a egzaminujący powinien być gotowy by umieć zachęcić kandydata i dostosować poziom wyzwania do jego możliwości. Potrzebujemy zaszczepić w kandydatach ciekawość ("why"), a nie karmić ich gotowymi rozwiązaniami ("what", "how"). Nie wysyłajmy w świat "na poły upieczonych" nauczycieli. Dojrzałość jest nie do przecenienia. Ich oddanie jodze, umiejętność koncentracji i regularność praktyki muszę być brane pod uwagę.
Nie chcemy całkowitej rezygnacji z egzaminów, lecz:
- zważmy motywacje związane z przystępowaniem do egzaminów;
- upewnijmy się, że do egzaminu przystępują dobrze uczący, których ten proces wzbogaca, przez co wzbogaca społeczność;
- upewnijmy się, że możemy jasno wyrazić powody, dla których ktoś nie jest gotowy do "inicjacji" oraz ewentualnie powody, dla których, ktoś egzaminu nie zdał - dobre uczenie to zdany egzamin.
Niezbędny jest właściwy mentoring/staż przy nauczycielu, gdzie kandydat obserwuje, asystuje i jego uczenie jest prowadzone i rozwijane pod okiem mentora. Ten sposób zbliża i łączy osoby naprawdę oddane przedmiotowi. Szkolenie we wszelakich formach jest elastycznym pokrowcem dla ruchu odbywającego się w jego wnętrzu. W różnych krajach znajdą się różne rozwiązania, jednak system szkoleniowy musi zmienić swoją naturę z hierarchicznej na kolegialną.
Najbardziej inspirujący nauczyciele na świecie nie byli nigdy szkoleni w ramach kursów, ani nie byli egzaminowani. Propagowanie i rozwój metody nie zależą od systemu certyfikacji, lecz od współpracy w łonie społeczności. Czytajmy to, co pisał Guruji. Rozwijajmy naszą świadomość.
Całość listu mozna przeczytac tutaj