Elena Ulmasbajewa: Zapytałam F. Birię czy możliwe jest, by podążali drogą jogi ludzie, żyjący w napiętym rytmie współczesnej cywilizacji?
Faeq Biria: Joga jest jedną z tych rzadkich praktyk, które przetrwały od starożytności do naszych czasów, nie tracąc swojego znaczenia. Myślę, że w każdym okresie historii joga mogła dać odpowiedź na wiele pytań. Dlatego też przetrwała, dlatego wiele osób chce dowiedzieć się o niej więcej, dlatego Pani przeprowadza ze mną wywiad dla czasopisma, które czytane jest w Rosji - kraju europejskim, chociaż zbliżonym do Wschodu. Wie Pani, główne problemy egzystencjalne, nawet jeśli się przeobrażają, pozostają zawsze bardzo złożonymi. Można z przekonaniem powiedzieć, że życie człowieka dwa tysiące lat temu było nie mniej nasycone dramatycznymi wydarzeniami, niż życie współczesnych ludzi. I że dwadzieścia wieków temu, człowiek tak samo cierpiał, na przykład na bezsenność, co teraz. Jeśli ta wiedza, która została otrzymana i była stosowana wiele wieków temu, przynosi również pożytek w naszych czasach, to znaczy, że na pewno nie zaginie, jak inne systemy, które odeszły w niepamięć i ostały się tylko w "skarbnicy" historii i starożytności. Pyta Pani, czy człowiek Zachodu może zajmować się jogą, czy nie jest to jakaś "specjalna" wschodnia praktyka? To pytanie jest, moim zdaniem, w istocie rzeczy, pozbawione sensu, gdyż ból głowy, który trapi Amerykanina niczym się nie różni od bólu głowy Rosjanina, Francuza czy też Chińczyka i Japończyka. Albo, na przykład, woda - to woda, bez względu na to, czy pijecie ją w Ameryce, Egipcie czy Indiach, chociaż może się różnić pod względem smaku lub składu chemicznego. Podobnie jest z problemami ludzkiego bytu: są one, w swej naturze, wszędzie takie same, geografia nie ma tutaj nic do rzeczy. Jedyna różnica dotyczy przyczyn i form przejawiania się tych problemów, ale ich istota wszędzie na całym świecie jest taka sama. Tak jak i joga, którą można praktykować wszędzie, w każdym kraju świata. Zresztą, z moich obserwacji wynika, że jogą interesują się teraz bardziej na Zachodzie niż w samych Indiach. Jest to jeszcze jeden dowód na to, że jest ona użyteczna i potrzebna ludziom Zachodu.
Czy może zajmować się jogą wiecznie zaganiany współczesny człowiek: biznesmen, student albo matka czworga dzieci? Jak dużo czasu zajmują te zajęcia?
Każdy człowiek może zajmować się jogą. W licznych starożytnych księgach napisano, że zarówno mężczyzna jak i kobieta, młody czy stary, silny czy słaby, zdrowy czy chory, mogą osiągnąć duży sukces, praktykując jogę. Znam wielu ludzi, którzy żyją w tak zwanym "szalonym pędzie", znaczną część swojego czasu poświęcają pracy, ale, mimo to, regularnie ćwiczą. W pracy poddani są działaniu wielu silnych stresów, bardzo się męczą, i dlatego muszą coś zrobić, żeby się uwolnić od nagromadzonego zmęczenia i napięć. Oczywiście, na pierwszym etapie wymagane jest coś w rodzaju "zadatku" w postaci, powiedzmy, 20-30 minut codziennych zajęć. Po 3-5 tygodniach człowiek poczuje taką jasność umysłu, taki przypływ energii w ciągu całego dnia, taką świeżość i rześkość ducha, że będzie mógł stopniowo zastępować regularną praktyką - wykonywaniem określonych asan - część nocnego snu. Jeśli jesteście bardzo - zmęczeni, to nawet po 9 godzinach snu budzicie się z tym samym poczuciem zmęczenia i rozbicia; potrzebujecie szklanki mocnej herbaty lub kawy, czyż nie tak? W sumie tracicie kilka godzin, zanim dojdziecie do siebie. Jednakże po 3-4 tygodniach regularnej praktyki wystarczy wam w zupełności 7-7,5 godziny nocnego snu, żeby rano poczuć się całkowicie wypoczętym. To znaczy, można dodać jeszcze 15-20 minut zajęć, spać jeszcze odrobinę mniej. W ten sposób, jeśli jesteś matką dużej rodziny lub człowiekiem interesów, rytm twojego życia, czas przeznaczony na główne zajęcia, nie będą naruszone, zajęcia nie zaszkodzą - przeciwnie... Dlatego zawsze mówię: na początku nie ćwiczcie długo, ale praktykujcie koniecznie w sposób. systematyczny. Wówczas, kosztem pozyskania czasu przeznaczonego na sen, uda się wam praktykować dłużej, nie powodując chaosu w życiu waszej rodziny i nie zmieniając waszego systemu pracy.
Joga Iyengara - to bardzo intensywne zajęcia, wymagające od człowieka znacznej siły woli, koncentracji, dużego wysiłku fizycznego. A przecież nie wszyscy z nas mogą nazwać siebie ludźmi silnymi ( w sensie fizycznym). Jak mogą, na przykład, zajmować się jogą ludzie starzy lub ci, którzy cierpią na jakieś poważne choroby?
F.B.: W zasadzie odpowiedziała sobie Pani sama na swoje pytanie, powiedziawszy, że praktyka jogi wymaga przede wszystkim siły woli. Zadajmy sobie jeszcze raz pytanie: czy siłą woli obdarzeni są tylko ludzie silni fizycznie? Oczywiście, nie! Niezależnie od tego, czy jesteś młody czy stary, chory czy zdrowy, mogą o tobie powiedzieć: "człowiek silny duchem". Człowiek, który jest stary lub bardzo chory może rozwinąć w sobie ogromną siłę woli - jest dostatecznie wiele dowodów na to. Dlatego nie należy nigdy mówić o intensywności zajęć i obciążeń, mylnie uważając to za ich agresywny charakter. Joga Iyengara to praktyka intensywna, ale nie agresywna. Przy czym, ta intensywność dotyczy w znacznym stopniu siły woli, a nie siły fizycznej. Jeśli, zajmując się jogą, będziecie wykorzystywać tylko siłę, to tylko wyrządzicie sobie krzywdę. Dlatego też ta intensywność zajęć, której wymagamy od naszych uczniów, w dużej mierze odnosi się właśnie do siły woli. Jeśli przypatrzy się pani uważnie naszym lekcjom, to zauważy pani, że prowadzimy ucznia stopniowo od najprostszych asan do coraz bardziej złożonych - nie poprzez zwiększenie obciążeń fizycznych, ale wzmacniając jego siłę woli.
A jednak, wracając do pytania, czy praktyka jogi zależy od cech fizycznych osoby ćwiczącej - chorób, wieku, itd.?
Oczywiście, że nie możemy oczekiwać od dziecka lub starszego człowieka, że będą w stanie wykonywać te same ćwiczenia i z takim samym obciążeniem co zdrowy, młody człowiek. Obowiązkowym warunkiem naszych zajęć jest indywidualne podejście do każdego ćwiczącego. Zasada zajęć pozostaje ta sama, ale w zależności od cech i możliwości osoby ćwiczącej, proponujemy mu to, co jest mu potrzebne.
Ludziom, którzy mało znają jogę Iyengara, może się wydać, że to zbyt intensywna praktyka, nie dająca relaksacji. Czy metoda Iyengara może przynieść prawdziwe rozluźnienie?
Przede wszystkim musimy określić, co rozumiemy pod nazwą "rozluźnienie"... Jeśli leżenie na podłodze i drzemkę lub sen, to, oczywiście, szkoła Iyengara nie przewiduje takiego typu relaksacji. Pod pojęciem relaksacji rozumiemy umiejętność osiągnięcia stanu, gdy rozum przynajmniej na kilka chwil może pobyć sam na sam ze sobą, w prostocie i jasności... I tego stanu nie można osiągnąć, jeśli nie jesteście dostatecznie wytrenowani w wykonywaniu asan i praktyce pranajamy. Kiedy w ciągu dnia przeciętny człowiek rozmawia z drugim, tak jak ja z Panią, częstotliwość elektrycznej aktywności jego mózgu znajduje się w przedziale od 14 do 21 impulsów na sekundę. Kiedy człowiek zajmuje się jogą, rytm stopniowo się spowalnia, osiągając 5-7 impulsów na sekundę. Ten właśnie stan nazywamy prawdziwą relaksacją. Aby osiągnąć ten stan, nie musicie koniecznie kłaść się na podłodze, zamykać oczy, itd. W takich pozycjach jak Uttanasana czy Adho Mukha Svanasana nie zamykamy oczu ani nie "rozluźniamy" się w potocznym tego słowa znaczeniu, jednakże po 5-10 minutach ćwiczeń nagle zauważamy, że zmienił się stan naszego mózgu. Jest to ten moment kiedy następuje relaksacja. W takim stanie mózg będzie znajdował się w ciągu trwania całych zajęć. Pod koniec praktyki, gdy będziecie wykonywać Savasanę (pozycję pełnego rozluźnienia i oddechu), ten stan uspokojenia będzie się rozwijał. Kiedy rytm się spowalnia i znajduje się na poziomie 7 impulsów na sekundę, organizm przechodzi w taki specyficzny stan, który moglibyśmy nazwać samoleczeniem. Oznacza to, że organizm sam zaczyna korygować swoje problemy i z czasem choroby powoli mijają, odchodzą z ciała.
Wiemy, że joga to nie tylko trening fizyczny. Jeśli chodzi o wewnętrzne aspekty jogi, to czy przeciętny mieszkaniec miasta może osiągnąć wysoki stopień rozwoju? Może należałoby usunąć się gdzieś z dala od wszystkich dóbr cywilizacji i od społeczeństwa, i praktykować w oddaleniu, żeby nic nam nie przeszkadzało i nie odrywało od ćwiczeń?
Jeśli chodzi o wewnętrzne i zewnętrzne aspekty jogi, to zawsze trudno oddzielić jedno od drugiego i dokładnie określić, kiedy zajmujecie się pracą nad ciałem, a kiedy nad waszym wnętrzem. W tradycyjnych tekstach jest mowa o tym, że każdy uczeń znajduje się na jednym z czterech stopni rozwoju. Początkowo po prostu interesuje się jogą, później, przez pewien czas, pozostaje na poziomie zewnętrznym. Następnie przechodzi na wewnętrzny stopień, aby w końcu napełnić się jogą, co jest ostatnim, najwyższym stopniem rozwoju ucznia. Mówi pani o wewnętrznych aspektach jogi, jednakże wewnętrzne ciało, rozum są rudne do "dotknięcia". Czy może Pani powiedzieć, gdzie teraz znajduje się Pani umysł? Zawsze gubimy się w tych pojęciach. To dlatego, możemy czasami usłyszeć o "mentalnej" jodze, o fizycznej" jodze, itd. Tak może mówić o jodze tylko ten, kto niczego w niej nie rozumie, ktoś kto stawia rozum wyżej od ciała. jednakże rozum jest substancją, której nie można poruszyć (dotknąć), jest to pewien proces zachodzący w ciele fizycznym. Dlatego, jeśli zaczynacie pracować z ciałem, uważnie obserwując co się z nim dzieje i badając swoje odczucia, pracujecie równocześnie ze swoim rozumem, który jest nieodłączną "częścią" ciała. Wewnętrzna praca jogi zależy w całości od pracy zewnętrznej. Nawet jeśli dopiero zaczynacie praktykować jogę, nie możecie powiedzieć, że w stu procentach zajmujecie się "fizyczną" jogą, dlatego że są jeszcze aspekty psychologiczne, intelektualne i duchowe. Dlatego właśnie ludzie przychodzą do nas do Centrum (we Francji przyp.. red) i zostają. Praktyka jogi bywa niełatwa: trzeba pracować i dokładać starań, ale nasi uczniowie nie ustają w wysiłkach, czując, że poprzez ciało, za jego pośrednictwem, pracują z rozumem, z intelektem, z psychologicznymi i duchowymi aspektami swojego jestestwa. Zresztą, to bardzo trudne pytanie i temat do długiej rozmowy -chyba nie można w pełni odpowiedzieć na to pytanie w ramach wywiadu. Druga problem dotyczy możliwości osiągnięcia wysokiego stopnia rozwoju przez mieszkańców wielkich miast. Oczywiście, że żyjąc w lesie, górach, z dala od ludzi, łatwiej osiągniecie koncentrację i praktyka będzie doskonalsza. Jednakże należy pamiętać o drugim aspekcie. Jeśli żyjecie w ludzkim społeczeństwie, powinniście nauczyć się przeciwstawiać wszystkim właściwym mu problemom ekonomicznym, społecznym i rodzinnym. Otaczające was realia, problemy dnia codziennego, współczesna rzeczywistość - to swego rodzaju wyzwanie. I odpowiadając na to rzucone wam wyzwanie, pozostając w zwykłych warunkach życia codziennego, nauczycie się więcej, niż znajdując się gdzieś na odosobnieniu. Jeśli nie byłoby tego wyzwania, przypominalibyście piękny, delikatny kwiat cieplarniany, który otoczony jest opieką, którym ktoś się zajmuje... Jeśli jest wyzwanie, stajecie się podobnymi do kwiatu rosnącego, na przykład, na Syberii: nikt się o niego nie troszczy, ale on zakwita i dlatego że jest silny, może przetrwać. W ten sposób współczesna cywilizacja przynosi praktyce jogi dodatkową "barwę". Zresztą, ja sam popełniałem przez wiele lat ten sam błąd. Zawsze marzyłem o tym, żeby osiedlić się gdzieś w Benaresie*, praktykować tam jogę, zostać mnichem itd. A życie w takim dużym mieście jak Paryż - to ciężka próba, jednak prowadzi ono do znacznego postępu w praktyce. Teraz jestem przekonany, że ci którzy wyjeżdżają żyć i praktykować w góry, z dala od ludzi-, nie mają jakiejś specjalnej "przewagi". Ktoś, kto odchodzi do klasztoru, zamyka za sobą drzwi i więcej stamtąd nie wychodzi, twierdzi, że opuścił ten świat. Jednakże on nie opuścił świata, ale od niego uciekł. Wyobraźcie sobie, że nie macie możliwości aby jeść pomarańcze. Przez jakiś czas będziecie pamiętać jak one wyglądają, jak smakują, a za rok, dwa -- zapomnicie i smak i zapach. I nagle, w końcu, wychodzicie z domu. I pierwsza rzecz, która rzuca się wam w oczy - to wspaniałe owoce w sklepie naprzeciwko. Będzie to dla was ogromną pokusą! Chowając się w lesie lub górach aby prowadzić swoje duchowe poszukiwania, nie nabierzecie takiego doświadczenia w przeciwstawianiu się życiowym próbom, jak żyjąc w dużym mieście i zajmując się jogą w zwykłych warunkach. To dlatego mój guru Sri B. K. S. lyengar mówi, że jogin żyje na świecie, ale nie należy do niego. Jest rzeczą bardzo ważną, aby nie być zabawką w rękach tego świata. To jest to, czego szukamy.
Tłumaczenie: Małgorzata Tatarczuk-Piotrowska
Fotografie: Irina Miszczenko
Faeq Biria - jeden z najbardziej znanych nauczycieli jogi, ulubiony uczeń i bliski współtowarzysz indyjskiego guru B.K.S. lyengara - Wielkiego Mistrza jogi. Odwiedziwszy nasz kraj (Rosję - przyp. red) po raz pierwszy w 1989 r., Faeq Biria niejednokrotnie przyjeżdżał później do Rosji, żeby wszystkich chętnych nauczać "czystej jogi w tradycyjnym wydaniu". Na prośbę redakcji "Z & S" przeprowadziłam wywiad z Faeq Birią. Ale na początek - kilka słów o nim samym.
Już jako pięcioletni chłopiec Faeq Biria zamieszkał u Nauczyciela duchowego, u którego zgłębiał medycynę tradycyjną i ezoteryczną, poznawał podstawy lecznictwa oraz tajemnice różnych ziół, zajmował się zrównoważonym żywieniem i dietami. Klasyczną edukację otrzymał na Zachodzie. Posiada tytuły doktora chemii i farmakologii, dyplomy inżyniera-fizyka i specjalisty w dziedzinie matematyki stosowanej. Uniwersytet Paryski nadał mu tytuł profesora w dziedzinie nauk przyrodniczych. Od dzieciństwa Faeq Biria studiował języki starożytne, interesował się historią religii. Przez wiele lat podróżował po Indiach, gdzie pod opieką najbardziej znanych Nauczycieli poznawał różne systemy treningu ciała i ducha. W momencie gdy spotkał B. K. S. lyengara, zajmował się już jogą od 22 lat i sam był uznanym autorytetem w tej dziedzinie. Zgodnie z indyjską tradycją został mu nadany tytuł Jogachara -" ten, kto osiągnął wyżyny jogi". Faeq Biria wielokrotnie zdobywał nagrody na Ogólnoindyjskich pokazach jogi oraz w tradycyjnych indyjskich turniejach filozofii i teorii jogi. Spotkanie ze Sri B. K. S. Iyengarem stało się jednym z decydujących momentów w życiu Faeq. Birii. Później pisał on o tym: " Jego pokora, jego rozumienie jogi i głębia wiedzy były tak piękne, spójne i czyste, a sam system wiedzy tak klarowny i niezachwiany, że poznając nauki lyengara, odczułem wstyd. Opanowało mnie tylko jedno pragnienie - ukryć przed nim i jak najszybciej zapomnieć wszystko to, czego uczyłem się przez długie lata zanim go poznałem." Faeq Biria zaczął wszystko od nowa, został nowicjuszem w jodze. Za jakiś czas otrzymał zgodę lyengara, żeby uczyć we Francji, a później również w innych krajach. Został głównym europejskim autorytetem w dziedzinie przygotowania nauczycieli jogi według metody B. K. S. lyengara. Merostwo Paryża wyznaczyło go jako doradcę do spraw kultury, Opera Wielka (Grand Opera) zaprosiła go, by wykładał jogę gwiazdom francuskiej sceny - uczniami Birii zostali znani tancerze i sportowcy, a w 1995 roku w Paryżu oficjalnie otworzono Centrum Jogi lyengara. Wszystkie te sukcesy nie przeszkadzają Faeq Birii podążać wybraną drogą - prowadzi on skromne życie, hojnie dzieli się wiedzą z każdym, kto tego zapragnie. Co roku spędza kilka miesięcy w mieście Puna na południu Indii, gdzie nadal się doskonali pod kierunkiem swojego nauczyciela.