Spotkaliśmy się minionego grudnia na konwencji Yoganuśasanam w Punie w gronie blisko czterystu szkolących i egzaminujących nauczycieli z całego świata, by zakończyć trwającą od czterech lat rewizję systemu certyfikacyjnego - zasad egzaminowania i sposobów szkolenia nauczycieli w naszej metodzie. Konwencję otworzyliśmy 7 grudnia, w dniu urodzin Geety Iyengar, czyniąc zadość jej ostatniemu życzeniu.
Przedstawiono nam powody i założenia zmiany, których zasadność przyjęliśmy z najwyższą uwagą. Byliśmy przez chwilę oniemiali rozmachem i odwagą planu, przyjmując go jednak z entuzjazmem. Mimo przyzwyczajeń i szeregu korzyści wynikających z funkcjonowania dotychczasowego systemu, które nieraz dopominały się w tych dniach o uwagę, skupiliśmy się przede wszystkim na uzgodnieniach i optymalnych sposobach realizacji fundamentalnej reformy opracowanej przez RIMYI.
Poniższy tekst jest na tyle dosłownym przekazem Abhijaty i Prashanta z tych ważnych dni, jak pozwala na to… przestrzeń między zanotowaniem, a odczytaniem, filtr pamięci i natura języka. Zachowałam bezpośredni sposób komunikowania Abhi i pokusiłam tam, gdzie charakterystyczna dla Prashanta gra słów nie była zbyt dużym wyzwaniem. Przy uwzględnieniu powyższych ograniczeń tekst nie jest komentarzem, ani zapisem osobistych wrażeń z tego spotkania, lecz sprawozdaniem.
Wypowiedzi Abhijaty i Prashanta Iyengarów podczas Yoganuśasanam 2019
Cały system, pokazuje nam Abhijata, zasadza się obecnie na koncepcji egzaminu. Nauczyciele i szkolący zdają się praktykować i uczyć na miarę przypisanego poziomowi sylabusa. Jednak szkolenie się do egzaminu nie ma nic wspólnego z uczeniem się jogi.
Odeszliśmy od organicznych wymogów i oczekiwań wobec uczących na poziomie Introductory, których jedynym, szczerze umocowanym w czuciu i działaniu zadaniem jest wprowadzenie/zainicjowanie poszukujących i zainteresowanych sztuką jogi do jej podstawowych praktyk. W istniejącym systemie zanika także odpowiedzialność powierzona uczącym na poziomie Senior, a polegająca na ustanowieniu relacji między praktyką jogi, a życiem niezależnie od jego okoliczności.
Zadaniem egzaminu było sprawdzić, czy praktykujący ucieleśnia jakości potrzebne do uczenia na odpowiednim poziomie. Dla młodego nauczyciela miało to być także sprawdzenie gotowości do radzenia sobie z osobistymi saṃskārami. Przebieg i wynik egzaminu miały być w końcu testem środowiska, w którym młody nauczyciel rozwijał się i dojrzewał.
Zarówno Prashantji, jak i Abhijata pozostają pełni wdzięczności i szacunku dla wszystkich, którzy podążali za wskazówkami Gurujiego. Nie pozostawiają jednak wątpliwości, że jeśli praktyka w duchu B.K.S. Iyengara ma przetrwać, potrzebujemy wglądu i wiedzy prawdziwie rozróżniającej, przenikającej nawyki myślenia i działania. Inaczej od prawdy jogi tylko się oddalamy.
Lęk, napięcie i niepokój są emocjonalnym tłem obecnego systemu certyfikacji. Odżywia on niepewność i ambicje zarazem. Próbujemy za jego pośrednictwem zaspokoić głód zewnętrznego uznania, zamiast spotykać się w praktyce z prawdziwymi potrzebami. Gorliwość w praktyce określonej egzaminacyjnym celem nie zdaje egzaminu wobec priorytetów życia. Nieumocowana w życiu staje się w uczeniu … bezpodstawną.
B.K.S. Iyengar certyfikował uczniów, obserwując ich z niezwykłą uwagą, opowiada Prashantji, często przy ich całkowitej nieświadomości… Obecnie naszą gotowość do uczenia w zgodzie z jego przekazem osądza zewnętrzna instancja. Czy nie czujemy wszyscy, jak zaufanie wobec jej oceny maleje? Zapytajmy siebie otwarcie dlaczego?
"Z ustaniem niewinności, kończy się nauka" pisał B.K.S. Iyengar, a zamęt w czuciu i myślach charakteryzujący życie we współczesnym świecie stoi w opozycji do stanu jogi - otwartości, neutralności i oddania.
Oczekiwanie niezdefiniowanych rezultatów (wątpliwość dotycząca otwartości, neutralności i oddania procesowi) rodzi niejogiczne rezultaty - komentuje Prashantji i pyta, czy zdając sobie sprawę z determinującego współczesne życie niepokoju, nie powinniśmy jako uczący jogi, pochylić się ze szczególnym namysłem nad tym, co właściwie robimy? I czy zamiast opanowywać techniki demonstracji i instruowania obowiązujące u danego szkolącego czy egzaminującego, nie powinniśmy inwestować w uczenie organiczne, szczerze poparte praktyką? Co bowiem w perspektywie czasu przyniesie taki sposób i takie myślenie o propagowaniu jogi? Co przyniesie "playing smart like that"?
Niezdanie egzaminu podważa nasze zaufanie we własne możliwości i szacunek do samych siebie. Czego uczymy się w podobnie negatywnych warunkach? Czy w tym właśnie upatrujemy możliwości szerzenia i dzielenia się światłem?
Przyglądnijmy się sobie uczciwie… Na ile skutecznie radzimy sobie z przeciwstawnymi emocjami? Czy naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, że lęk - w jakiejkolwiek formie - jest niekonstruktywny? Co to mówi o naszym systemie praktyki, kiedy naszym wnętrzem rządzi lęk i napięcie, a zewnętrznemu światu dowodzimy odprężenia i zadowolenia?
Patańjali pisze, że w jodze doświadczamy poza dwoistościami. Wszystko, co tego doświadczenia nie ułatwia jest pozornością. Udawaniem. Błędne przekonania, biorące istniejące mechanizmy za drogę do zachowania systemu, utrzymują tylko jego hierarchiczność. Zwróćmy uwagę, jak istniejący układ szkoleń i egzaminów zachowuje te błędne przekonania w mocy.
Do czego egzamin motywuje praktykujących? Czy do pogłębiania praktyki? Niektórzy zawieszają swoje życie, żeby móc podejść do egzaminu! Czy temu ma służyć joga?! Mówimy temu zdecydowane NIE!
Praktyka w przekazie Iyengara jest powszechna, włączająca wszystkich (ang. inclusive), podczas gdy my chcemy chronić jej ekskluzywność, twierdząc że działamy w imieniu naszego guru! Potrzebujemy naprostować i uczciwie ocenić stosowaną przez nas metodologię, znajdując spełnienie i satysfakcję w dzieleniu się światłem - w rozpalaniu tysięcy pochodni praktyki własnej!
Potrzebujemy przejść ten proces na miarę jogi - bez znieczulenia. Być w ocenie samych siebie całkowicie otwarci, przejrzyści w uznaniu stanu rzeczy, z uwagą poddając go refleksji i nie pozwalając swojemu ego walczyć z potrzebną zmianą. Bądźmy wobec innego i nowego odpowiednio jogiczni - emocjonalnie neutralni.
Niech yoga citta vṛtti nirodhah Patańjalego pozwoli nam dokonywać zmiany w sposób nieuwarunkowany i niezależny od tego, z czym nasze ja się utożsamia. Zachowajmy otwarte oczy i otwarte umysły. Potrzebujemy odwagi w podważaniu dotychczasowych postaw i procedur, mając na uwadze nie mechanizmy, ale czujących ludzi.
II.
Umieszczenie jogi w wymiarze doświadczeniowym, naukowym i uniwersalnym było niezwykłym osiągnięciem Gurujiego. Dzięki temu osiągnięciu szkolenia i egzaminy mogły zafunkcjonować. Praktyka nie tylko stała się dostępna dla wszystkich, ale też stała się dla wszystkich bezpieczna. Nie zapominamy o tym. Potrzebujemy natomiast zrewidować jej fundamentalne założenia i upewnić się, co do stojących za praktyką intencji. Naszą motywacją jest joga.
W idealnym środowisku nauczyciel prowadzący decyduje o dojrzałości i gotowości swojego ucznia to uczenia. Jednak w obecnym środowisku - także ze względu na jego wielkość - brakuje dojrzałości
i gotowości do stosowania takiej oceny. Stąd nauczyliśmy się polegać na bardziej obiektywnych rozwiązaniach. Zewnętrznych. Chcemy jednak prześwietlić ich rzeczywistą funkcję - z perspektywy jogicznego wzrostu - przejściową. Ceną, jaką płacimy za przywiązanie do obecnych rozwiązań jest między innymi protekcjonizm. Coś, czego Guruji nie umiałby sobie wyobrazić…
Przy skali i zakresie swojego oddziaływania obecny system szkoleń i egzaminowania jest przeciwskuteczny. Potrzebujemy odbudować pozytywne środowisko, czyniąc je tak naturalnym jak to tylko możliwe i znieść przy tym presję, jaka jest owocem hierarchii… Jak możemy uczynić system mniej ocennym i bardziej obiektywnym?
Guruji zainspirował olbrzymie grono osób, umieszczając jogę na ich życiowej mapie przykładem własnej praktyki, swoją witalnością i siłą swojej osobowości. Musimy jednak pamiętać, że joga była w tamtych czasach nieznana. Dziś nikomu nie potrzeba jogi przedstawiać. Wiedzą
o niej wszyscy. Jednocześnie fałszywych wyobrażeń o tym, czym joga jest nie brakuje. Toteż zadanie naszych czasów polega na czymś innym. Nieporównywalnym i w jakimś sensie trudniejszym od zadania Gurujiego.
Ogniowo łączące pozyskaną informację z właściwą wiedzą nie jest oczywiste, zamazuje się, bądź zupełnie zanika. Posiadamy jakieś dane i jakąś orientację, jednak nie zgłębiamy wiedzy (z trudnością do takiego stanu rzeczy się przyznając…). Joga jest dziś raczej źle rozumiana (misknown) - mówi Prashantji. Stąd to, co się w praktyce dzieje i czemu w procesie praktyki ulegamy, potrzebujemy dziś sondować o wiele głębiej.
B.K.S. Iyengar nie tyle nas uczył, kontynuuje Prashant, ile otwierał na przedmiot jogi, który dopiero miał się stawać przedmiotem naszych własnych studiów. My potrzebujemy działać odwrotnie. Najpierw wykładać rzetelnie podstawy tego, czym jest joga, ucieleśniać w praktyce to, czego uczymy i dopiero tym, kim się stajemy wskutek praktyki, wywierać na innych wrażenie! Zewnętrznych i złudnych wrażeń mamy bowiem nadmiar…
Uzyskanie certyfikatu nauczycielskiego w obecnym systemie nie czyni z nas wcale nauczycieli… W czasach Gurujiego nie zajmowano się tym jak uczyć. Całą energię i uwagę zajmowało to jak się uczyć! Na tym polegało właściwe zadanie praktykującego. I tym potrzebujemy się zająć - uczeniem się - bo tylko tego, czego się sami nauczymy (a nie to, co zapamiętaliśmy z czyjegoś uczenia) staje się źródłem wiedzy, z którego czerpiemy ucząc innych.
Nauczyciel jogi według metody Iyengara, mógł być oceniony z właściwości swojego przekazu tylko przez samego B.K.S. Iyengara - zwraca uwagę Prashant - lecz B.K.S. Iyengar nie żyje. Nasze zobowiązanie wobec niego polega na prawdziwym studiowaniu jogi, podążając nie za tym, co zobaczyliśmy i przetworzyliśmy z jego spuścizny, lecz inspirując się żywo tym, co odżywiało jego ścieżkę praktyki. Otwórzcie się, uczcie, studiujcie!
III. Rdzeń jogi Iyengara
To, co wyświetla się oczom nas praktykujących na hasło joga Iyengara, różni się istotnie od jej obiegowej definicji. Z całą pewnością różni się od tego, co pod hasłem joga Iyengara wyświetla Google. To co komunikujemy ma daleko idące konsekwencje. Zobaczmy jak znaczące staje się to, co o swojej praktyce mówimy.
Zaangażowani w to, co odkrywamy w swoim wewnętrznym świecie, nie zwracaliśmy wystarczającej uwagi na to, jak swoją praktykę przedstawiamy zewnętrznemu światu. Znaczenie tego, czym jest właściwie joga Iyengara zaczęło się z odejściem Gurujiego i Geetyji wymykać i kruszyć.
Pragnąc spójności w naszym przekazie, musimy przede wszystkim zdać sobie sprawę, że joga Iyengara nie jest synonimiczna z B.K.S. Iyengarem, lecz z tym, co uosabiał. Guruji nauczał jogi Patańjalego i uważał się po prostu za jej przedstawiciela.
Jeśli szukać faktycznej wielkości i znaczenia tego, co ustanowił Guruji, to znajdujemy je tutaj, w Punie. Nasze spotkanie daje świadectwo jego faktycznej spuściźnie i sile jego osobistego wpływu. Potrzebujemy dystansu, żeby to dziedzictwo wyraźnie zobaczyć i rzeczywiście docenić.
Niektórzy z nas patrzyli, słuchali i podążali za Gurujim w sposób, który przyczynił się do powstania osobocentrycznego systemu, gdzie nacisk kładziony był nie na to, co Guruji robił, ale jakimi sposobami. Tu i teraz potrzebujemy przyjąć i rozwinąć perspektywę systemocentryczną, pracując nad tym, czego Guruji był przedstawicielem.
Przekaz Geetyi był instrumentalny dla naszego zrozumienia metodologii Gurujiego. Prashantji pomaga nam zrozumieć kontekst praktyki Gurujiego i założenia stojące u podstaw jego systemu.
Co więc naprawdę charakteryzuje jogę Iyengara i co świadczy o jej żywotności?
POWSZECHNOŚĆ
Nikomu się nie odmawia. Każdy jest akceptowany. Przeszłość nie ma znaczenia. Liczy się sarvabhauma - powszechna świadomość. Nic nie potrzeba, żeby zacząć, podczas gdy w praktyce zajmujemy się wszystkim. Wzmacniamy. Budujemy pewność siebie.
EDUKACJA NIEFORMALNA
Samourzeczywistnienie i rozwój osobisty nie są procesami linearnymi, które można ująć w system i za pośrednictwem systemu wspierać. W bieżącym modelu mamy do czynienia z edukacją formalną, której rezultaty są zarówno replikowalne, jak i przewidywalne. Nie tyle jednak za jego pośrednictwem uczymy, ile powielamy uczących posługujących się konkretnymi technikami. Edukacja pozaformalna sprawdza się najlepiej w przypadku pojedynczych osób. Jest kreatywna, kontekstualna, skrojona na miarę osobowych potrzeb i możliwości. Jej rezultaty są niepowtarzalne i nieokreślone w czasie.
Nam zależy obecnie na edukacji nieformalnej. Pozwalającej dojrzewać w czasie, bazującej na wiedzy i doświadczeniach zdobytych w obszarze metody, łączącej metodologie sztuki, nauki i filozofii. Ponieważ trudno nam jest jako ludziom zaakceptować stan niepewności, wszelką naukę organizujemy w schemat. Dojrzewamy jednak poprzez uświadomienie sobie jego ograniczeń! Dogodność wynikająca ze schematu sprawia, że się dostosowujemy, studzimy ciekawość, ale też stępiamy wrażliwość - najistotniejsze osiągnięcia regularnej praktyki. To dlatego nie możemy stracić ashtanga jogi z pola widzenia. Nie możemy przecież uczyć ludzi, jak mogą radzić sobie w życiu w oparciu o skrypt.
WSPÓŁCZESNOŚĆ
Różnorodność, żywotność, rezonowanie z rzeczywistością. Adaptacja i wychodzenie na przeciw środowisku społecznemu. Ewoluowanie.
BEZPIECZEŃSTWO
Na drodze osobistego rozwoju i wzrostu.
IV. Przyszłość jogi Iyengara
Ta kwestia budzi mnóstwo pytań i wątpliwości. Szkolenia i egzaminy zdominowały postrzeganie metody. Decydowaliśmy się działać w oparciu o dogodność, jaką tak widziany system zapewniał
i wciąż próbujemy się odwoływać do racjonalnych uzasadnień przemawiających za jego utrzymaniem. Zamykamy siebie w przekonaniu, że o to zabiegał Guruji i że tego naucza joga Patańjalego. Zdystansujmy się jednak od swoich interpretacji. Zamiast tego spróbujmy odpowiedzieć sobie szczerze na następujące pytania:
Chcąc działać w prawdzie i urzeczywistniać jogę w rozumieniu B.K.S. Iyengara, potrzebna jest nam autorefleksja i wgląd - cnoty wynikające z praktyki. Praktyki w duchu, jaki kierował Gurujim - życzliwości, współczucia i neutralności - yuj łącząc swoje działania z życiem, żeby móc za ich pośrednictwem oświetlać innym drogę. Statkiem-matką i bazą naszych działań jest joga Patańjalego.
Nie jesteśmy w stanie uczciwie czerpać ze współtworzenia i bycia w systemie jogi Iyengara, ani szczerze działać na rzecz jego rozwoju, kiedy osiadamy w nawykowych, dogodnych dla siebie działaniach. Czy nie jest zadaniem praktyki obiektywizować poczynania umysłu? Poddajmy swoje ja refleksji. Jakie korzyści odnoszę z praktyki? Rzeczywiście duchowe czy po prostu materialne? Po trzykroć zapytaj siebie samego o własną motywację. Tak, aby umysł przestał zasłaniać prawdę. Czy naginam system do własnych korzyści? Jakie są prawdziwe powody stojące za moimi wyborami? Czym ów system zasilam?
Potrzeba nam łączenia się, sięgania po pomoc, przyswajania wiedzy (nie tylko informacji) po to, żeby praktyka czyniła nas zdrowymi i szczęśliwymi i żeby jej uczeniu przyświecały szczytne cele.
Potrzebujemy przyswoić i wdrożyć mądrość zawartą w sutrze II.28, aby nasze działania wynikały z poznania rozróżniającego i pozwalały jaśnieć prawdzie. Potrzebujemy praktykować i uczyć tak, aby rosło poczucie jedności z tkanką życia, lecz przede wszystkim świadomość bycia jednym z materią rzeczywistości.
To, co zawdzięczamy Gurujiemu, powinniśmy z nawiązką oddać społeczeństwu. Żeby system się rozwijał, nie potrzebujemy go jeszcze bardziej formalizować. Potrzebujemy nadać systemowi zdrowy kierunek, odnaleźć jego witalność i tworzyć środowisko pomocne przemianie umysłu.